sobota, 27 listopada 2010

Historia bloga.

Założyłam tego oto bloga 23 sierpnia 2010 roku. Długo się już trzyma, przynajmniej jak na mnie.
Jego dzieje można przedstawić w prostym schemacie. Co tylko potwierdza moją teorię, że w gruncie rzeczy blogowiczką jestem skromną ;3

Tak oto trafiłam pod ten adres. Poprzedni blog wciąż istnieje, można na niego wejść, jest w linkowni.
Przyczyną, dla którego wql zechciałam napisać ef efkę jest prozaiczna. Ja po prostu kocham Dantego !

DONNIE + DMC --------> 4ever loving Dante~!

W tym opowiadaniu jest trochę mnie, to też kolejny powód dla którego wciąż to piszę. I bardzo się cieszę, że są ludzie którzy chcą to czytać. ^w^

A teraz krótka historia w obrazkach :

1.
Pierwszy nagłówek na tym blogu. Trochę przypomina mi jakością koszulki robione własnoręcznie w domu. Sam art zdradza dużo z fabuły, więc nie wiem, czy się nadawał. Ale jakoś mam do niego sentyment.

2.

A za ten nagłówek zgarnęłam opierdol na ocenialni. ^ ^"
Cóż, sami widzicie, nie jest on idealny...


3.


Teraz na tablicy zawieszony jest ten nagłówek. Jak zresztą widać~


Tego bloga tworzę nie tylko ja. Istnieje on także dzięki Waszym ciepłym komentarzom.
Jest trochę osób, które po prostu trzeba tu wypisać. By uczynić sprawiedliwości zadość, o. A więc dziękuję Patience, który towarzyszy mi od moich blogowych początków. Najstarsi Indianie nie pamiętają naszej pierwszej wymiany zdań. Dziękuję Ci Pati, że wciąż ze mną jesteś pomimo wszystkich gówien, w jakie zdarza się człekowi od czasu do czasu wpaść.

Jest też Margaret. Dziewczyna, która tak jak ja również jest świetnie zapoznana z uniwersum DMC i co ważniejsze, też kocha Dantego. Wytrzymała blooga, wciąż trwa na blogspocie. Taka czytelniczka ( i nie tylko, wql fajna z niej osóbka ^^) to złoto. Bardzo się cieszę, że jesteś ze mną, Margaret.

Om - to JA zaraziłam Cię de em cową pasją i to JA dzieliłam się od zawsze z Tobą moimi wypocinami. Ale nie sądziłam, że aż tak wkręcisz się w to opowiadanie. Nawet nie wiesz, ile to daje siły i wytrwałości.

Na stronach tego bloga przewinęła się też Hooda. Tak mnie kobita zdopingowała (pewnie nieświadomie, ale who cares xD), że jestem przy 9 rozdziale i wciąż nie hamuję. Dzięki niej upewniłam się w tym, że mój fan fick to jednak fan fick i bardziej uwierzyłam w siebie. No, dziękuję Ci za to, Hooda.

Swego czasu bywała też tu Miki. Dawała temu tworowi mnóstwo świeżości, za co jej dziękuję. Szkoda, że pewnego dnia po prostu zniknęła bez śladu.

Wszyscy ci, którzy nie zostali tu wymienieni, też bardzo mi pomagają. Tylko po prostu nie ma miejsca i czasu ( chociaż w sumie i tak mało zagląda w tę zakładkę), by wymieniać każdego z osobna.
Dziękuję Wam bardzo, za to że jesteście i mam nadzieję, że jeszcze ze mną wytrzymacie, bo sporo już wytrzymaliście ^ ^"
Kocham Was~! :3
Wasza Donnie-chan

1 komentarz:

  1. Nie ma za co! Jestem stały czytelnik, nawet gdy teraz mało mnie widać ;p

    OdpowiedzUsuń

Daj Donnie radość :3